Szwedzki gravlax świetnie wpasowuje się w moje wigilijne fantazje. Zawsze marzę, by obok tradycyjnych dań, które goszczą na naszym stole od pokoleń, pojawiły się jakieś nowości. Co roku coś wprowadzamy. Czasem jest to jednorazowa przygoda, ale zdarza się, że danie zostaje wpisane do kanonu. Ciekawe jak będzie ze słynnym łososiem.
Nazwa dania pochodzi od słów gravad lax czyli pogrzebany łosoś. Wywodzi się z dawnej metody konserwowania żywności. W średniowiecznej Szwecji rybacy po nasoleniu ryb, zakopywali je w piasku nad morzem i tam zachodził proces fermentacji.
Czytałam wiele przepisów i zrobiłam kilka testów. Gravlax wg. Jamiego Oliviera z dodatkiem buraka ma piękny, tęczowy kolor i to najbardziej ujęło mnie w jego recepturze. Dlatego zdecydowałam, że mój świąteczny łosoś będzie bazował na tym przepisie. Nie byłabym sobą gdybym nie pozmieniała delikatnie proporcji. Dałam zdecydowanie mniej chrzanu i nieco więcej cukru, obok skórki z cytryny dodałam też skórkę z limonki i więcej wódki. Oryginalny szwedzki przepis w ogóle nie zawiera buraka ani chrzanu, ortodoksi uważają, że ten burak to profanacja 😉
Gravlax to bardzo elegancka i efektowna przekąska. Świetnie pasuje też jako dodatek do placków ziemniaczanych czy blinów. Bardzo polecam!
2 komentarze
Ile dać chrzanu, bo nie jest wymieniony. 🙂
Oj, już uzupełniam- ok. 30 g ostrego chrzanu